Piłka nożna to najpopularniejsza dyscyplina sportu w Polsce, którą uprawiają i oglądają na żywo, jak i za pośrednictwem telewizorów i Internetu miliony z nas. Polski Związek Piłki Nożnej to organizacja, która zarządza tą dyscypliną w naszym kraju, robiąc to z mniejszymi i większymi sukcesami od kilkudziesięciu lat. Od początku swojego istnienia organizacja kontrowersyjna, jednakże nigdy do tej pory nie oceniana tak źle, jak aktualnie.
Piłka nożna to najpopularniejsza dyscyplina sportu w Polsce, którą uprawiają i oglądają na żywo, jak i za pośrednictwem telewizorów i Internetu miliony z nas. Polski Związek Piłki Nożnej to organizacja, która zarządza tą dyscypliną w naszym kraju, robiąc to z mniejszymi i większymi sukcesami od kilkudziesięciu lat. Od początku swojego istnienia organizacja kontrowersyjna, jednakże nigdy do tej pory nie oceniana tak źle, jak aktualnie.
Na ludziach działających w futbolu spoczywa szczególna odpowiedzialność moralna. Dobre wzory w grze i postawach zawodników, mądrość trenerów, sprawiedliwość sędziów przenoszą się poza stadion. Za tym idzie odpowiedzialność działaczy związkowych za tworzenie moralnie jednoznacznego systemu działania polskiego piłkarstwa, w tym przeciwdziałanie wszelkim przejawom zła na różnych szczeblach i środowiskach piłkarskich .
Aktualny zarząd PZPN, na czele z Panem Grzegorzem Lato zaprzecza wszelkim wyobrażeniom o prawidłowo funkcjonującej organizacji sportowej. Źle pracę aktualnego zarządu PZPN ocenia ogromna większość Polaków i pomimo opracowywania wszelkiego rodzaju planów naprawy, ten zarząd zwyczajnie nie jest w stanie zapewnić polskiej piłce nożnej właściwego poziomu zarządzania i rozwoju.
Trudno nie zgodzić się z podsumowaniem roku rządów Pana Lato, o które pokusił się red. Jacek Sarzało:
„To pod wodzą Laty społecznie do tej pory pracujący członkowie zarządu zaczęli dostawać po 2 tys. zł za każde posiedzenie, on sam od maja zarabia 50 tys. zł (wcześniej miał uwłaczające 28), a budżet jego organizacji zakłada, że 30 proc. pochłonie administracja i tzw. koszty stałe. To on zawierał od miesięcy z kumplami z zarządu umowy, które gwarantowały im grube tysiące za tzw. doradztwo. A w marcu zabrał do Belfastu na mecz z Irlandią Płn. pół samolotu wiernych sobie działaczy. To na jego ręce komisja rewizyjna złożyła niedawno raport. A w nim np. zastrzeżenia do zapłaty tylko w tym roku niemal 300 tys. zł za usługi siedmiu kancelarii prawniczych. To jego pierwszym krokiem w walce z korupcją w polskiej piłce była zapowiedź wprowadzenia przepisów abolicyjnych. Czyli takich, które pozwolą nie degradować za ustawianie meczów. To Lato jak nikt potrafi unikać niewygodnych tematów. Kiedy międzynarodowy sędzia Rafał Rostkowski wstrząsająco opowiedział "Gazecie" o fatalnej kondycji środowiska polskich arbitrów, kończąc dramatycznym apelem do Laty o naprawę zła, ten na pytanie, co ma zamiar zrobić, odrzekł: "Powiem panu, że nie czytałem tego wywiadu". A gdyby komuś nie chciało się zgadywać, jaka była reakcja prezesa zapytanego, jak odparuje słowa trenera Stefana Majewskiego, który przyznał, że wszyscy w środowisku musieli wiedzieć o korupcji - informuję, że powiedział: "Powiem panu, że nie czytałem tego wywiadu". To prezesowi PZPN, kiedy publicznie otwiera usta - jednocześnie wypada z kieszeni granat bez zawleczki. Bezceremonialnie zwolnił Leo Beenhakkera, komunikując to najpierw telewizyjnej publiczności zamiast jemu samemu. To o nim inny członek zarządu Jacek Masiota mówi: "Konserwowanie niewydolnego systemu zarządzania powstałego
jeszcze w czasach PRL uważam za największy błąd prezesa". To za kadencji Laty doszło do - jak twierdzi jeden z byłych prawników PZPN - kompromitującej wpadki. W listopadzie 2008 r. przyszła do związku ze Szwajcarii oficjalna prośba o wytypowanie kandydata do Komitetu Wykonawczego UEFA - ciała, w którym zasiada piętnastu bardzo wpływowych działaczy. Ale w związku przez trzy miesiące nikt nie przetłumaczył pisma i w marcowych wyborach do komitetu weszli Cypryjczyk, Litwin i Słowak. Polaka nie ma. To Lato był prezesem, kiedy wiosną na finały Pucharu Europy w piłce plażowej pojechały do Rzymu dwie reprezentacje Polski, bo akurat PZPN realizował pomysł zawłaszczenia tej dyscypliny kosztem sfederowanej od lat w światowych władzach niezależnej organizacji polskiego beach soccera.” Dodajmy do tego:
Podpisanie umów, bez analiz prawników, ekonomistów, oraz bez udostępnienia ich zapisów do zaopiniowania (zgodnie ze statutem) członkom zarządu, z firmami: Sport Five, Nike i innymi. Umowy te stanowią fundament ekonomiczny PZPN. Zaangażowanie trenera naszej reprezentacji Franciszka Smudy i nie podpisanie z nim żadnego kontraktu. Nie zawieszenie się przez czterech delegatów na walny zjazd z zachodniopomorskiego ZPN, w tym wiceprezesa PZPN Jana Bednarka, pomimo ciążącego na nim nieprawomocnego wyroku sądu w sprawie sfałszowania wyborów delegatów na Zjazd Wyborczy w tym województwie. Ogromne problemy z przyznawaniem licencji dla klubów Przekroczenie o 10 mln. zł wydatków z budżetu za pierwszy rok rządów, w relacjach: wydatki na administrację przekroczyły ponad trzykrotnie wydatki na szkolenie. Pensje, premie i inne wynagrodzenia dla wybranych działaczy, pracowników etatowych, najemnych i firm współpracujących, osiągają dzisiaj horrendalne sumy.
Gorzej już w polskiej piłce być nie może. Jeśli Państwo nie weźmiecie spraw w swoje ręce, EURO 2012 może być nie tylko porażką PZPN, ale także porażką naszego społeczeństwa. Polska piłka przez wiele lat pogrążać się będzie w bagnie, a słowa "działacz piłkarski" będą przez kibiców wymawiane z nieukrywaną pogardą. Akcjom typu „Koniec PZPN” nie będzie końca. W związku z powyższym zwracamy się do wszystkich Państwa z apelem, powiedzcie wyraźne „NIE” dla absolutorium członków zarządu PZPN na najbliższym Walnym Zebraniu Delegatów 20 grudnia 2009 roku. Ten zarząd nie spełnił oczekiwań zarówno środowiska, jak i społeczeństwa, zatem w pełni uzasadnione jest jego odwołanie.
lukusm
Źródło: Portal koniecpzpn.pl. Autor tekstu: "lukusm".