Przypomnijmy, że były polityk nie zapłacił dotychczas grzywny w wysokości 3000 euro, jaką obciążono go za lutową awanturę. W samolocie Lufthansy doszło do szarpaniny, gdy Jan Rokita i jego żona chcieli włożyć swoje płaszcze i kapelusze do schowków w klasie biznesowej chociaż lecieli klasą ekonomiczną.
Prokurator Reiter oświadczył, że:
"Pan Rokita musi się liczyć z tym, że gdy pojawi się na terytorium Niemiec, zostanie aresztowany. Nie możemy podarować tej kary. Jednak dopóki były polski polityk przebywa za granicą, nic mu nie grozi ze strony niemieckiego wymiaru sprawiedliwości”.
Jeśli Rokita zostanie zatrzymany będzie miał do wyboru albo uiści grzywnę albo trafi do aresztu. Grzywnę przeliczono na 30 dni więzienia. Gdyby „Premier z Krakowa” zdecydował się na odsiadkę zostanie mu odliczony 1 dzień jaki spędził Pan „Janek” w areszcie po aresztowaniu – jak donosi RMF fm.
Wspaniała żona poseł Nelli Rokita broni męża jak lwica twierdząc, że to jakieś nie porozumienie, które powinno być szybko wyjaśnione. Sam zainteresowany mówi:
„Nie mam zamiaru niczego płacić, bo to ja jestem w całej tej sprawie pokrzywdzony”
– co można było usłyszeć w Teleekspresie.
Czyli wniosek jest prosty są równi i równiejsi wedle małżeństwa Rokitów.
Wajcha
Źródło: PAP, RMF fm, Teleekspres oraz własne komentarze.