"Przy każdej demonstracji pojawia się pytanie, czy to przyniesie skutek i jaki. Po raz kolejny jesteśmy karmieni informacjami, że nie jest źle, że kryzys się kończy, że oto już przed nami jest zielone światło. Ten przekaz płynący ze strony rządu kompletnie nie zgadza się jednak z rzeczywistością, w której my żyjemy" - podkreślił Śniadek.
Podczas manifestacji działacze "S" będą m.in. żądać skutecznych działań dla przemysłu okrętowego, szczególnie stoczni w Gdyni i Szczecinie oraz wsparcia sektora zbrojeniowego. Związkowcy obawiają się także, że widmo bankructwa wisi nad spółką PKP Przewozy Regionalne.
Przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność Krzysztof Dośla dodał, że uczestnicy manifestacji będą domagać się, aby z ustawy kompensacyjnej dotyczącej zwolnionych z pracy pracowników stoczni w Gdyni i Szczecinie wykreślić zapis uniemożliwiający im pobieranie przez rok zasiłku dla bezrobotnych.
Związkowcy oczekują także, że rząd będzie zabiegał o pozyskanie środków z europejskiego funduszu globalizacyjnego. Jak wyjaśnił Dośla, UE przyznaje takie wsparcie pieniężne branżom gospodarki, w których zwolnienia przekraczają 500 pracowników. Dotacje unijne skierowane są na szkolenia osób, które straciły pracę. Warunkiem uzyskania tych funduszy jest 35-procentowy wkład danego kraju członkowskiego, pozostałe 65 proc. pokrywa UE.
Zbiórkę demonstrujących zaplanowano dzisiaj o godz. 11.45 na Placu Trzech Krzyży. O godz. 12.30 uczestnicy przejdą przed kancelarię premiera, wcześniej pojawią się przed Ministerstwem Gospodarki. Protest ma się zakończyć o godz. 16.00.
Źródło: Polska Agencja Prasowa oraz portal wiara.pl i strona NSZZ Solidarność.