Popularne - szczególnie w kręgach antysystemowych - są ostatnio video z wypowiedziami prof. Witolda Kieżuna, w których nie zostawia on suchej nitki, na polskiej transformacji z lat 90. Sądy są ostre - neokolonializm, to jedno z najbardziej łagodnych określeń.
Wszelako
wielka szkoda, że Pan Profesor, niestety, nie mówi, co niby w 90. roku
mieliśmy zrobić, żeby owego neokolonializmu nie było?
Zacznijmy od początku.
Między
bajki możemy sobie włożyć opowieści, że komunę obaliła "solidarność"
czy JPII. Komunizm obaliła MATEMATYKA. Komunizm po prostu zbankrutował,
zostawiając po sobie mało interesującą masę upadłościową: przestarzałe
technologie, wielkie molochy przemysłowe z poprzedniej epoki, długi,
zacofanie, brak kapitału i dziesiątki innych mało wartościowych rzeczy.
Podobnie było w innych krajach postsowieckich.
W tej sytuacji pojawiły się generalnie 3 drogi powrotu do normalności.
Droga
Środkowo-europejska (w tym Polska) - która polegała na sprzedaży
sektorów skoncentrowanych obcemu kapitałowi, a sektorów rozproszonych
rachitycznemu kapitałowi narodowemu. Tak postąpiły wszystkie kraje
środkowo-europejskie.
Droga rosyjsko-ukraińska -
czyli oddanie sektorów skoncentrowanych i rozproszonych w ręcę własne
oraz koleżków za darmo. Tam też nie było przecież żadnego rodzimego
kapitału.
Droga Azji Centralnej - proste
przejęcie gospodarki przez lokalnego kacyka partyjnego i jego rodzinę.
Za darmo oczywiście. W modelu bolszewickim (czyli "po połnym programie")
odbyło się to Uzbekistanie i Turkmenii. Model bardziej light to
Kirgizja i Kazachstan.
Zatem - skoro nasza
środkowo-europejska droga była zła - to korci mnie, żeby zapytać Pana
Profesora - powinniśmy wybrać rosyjsko-ukraińską czy Azji Centralnej? Bo
innych nie było - chyba, ze był jakiś pomysł, żeby na przykład kapitału
dostarczyli Marsjanie? Jeśli Pan Profesor miał takie dojścia, szkoda,
że nie poinformował o tym w swoim czasie opinii publicznej. Na pewno
Balcerowicz by skorzystał.
Poza tym - warto
przypomnieć - na początku lat 90. ten zachodni kapitał wcale nie za
bardzo się tu pchał. Trzeba było o niego walczyć. Tłoku nie było. Dość
na przykład przypomnieć, że w 1991 roku licencję na całą Europę
wschodnią i b. ZSRR na Burger King sprzedano za... kilka milionów
dolarów!
Nie było żadnej innej drogi transformacji gospodarczej w latach 90. niż sięgnięcie po obcy kapitał.
Bo po prostu po 50 latach okupacji w Polsce zwyczajnie tego kapitału
nie było, a kapitałochłonnych sektorów skoncentrowanych bez pieniędzy po
prostu nie można było dźwignąć.
Zupełnie inną
historią jest to co wydarzyło się potem. Polskie władze niestety nie
potraktowały zachodniego kapitału instrumentalnie, jako jednego z
narzędzi dźwigania Rzeczpospolitej, tylko preferowanie tego kapitału
uczyniły oficjalną doktryną gospodarczą. I to już bardzo poważny błąd, z
którego pora, jak najszybciej się wycofać (choć trzeba to było zrobić
dekadę wcześniej). Ale to już zupełnie odrębne story.
Cezary Kaźmierczak
B: CK - https://www.mpolska24.pl/blog/b-ck
Robiłem w życiu różne rzeczy: konspirowałem przeciw komunistom, byłem dziennikarzem, managerem, przedsiębiorcą...
Mieszkałem w kilku krajach, najdłużej 7 lat w USA; w 1996 wróciłem do Polski, gdzie również robię sporo różnych rzeczy, m.in. piszę tego bloga...
Poglądy, myśli i myślątka zawarte w tym blogu są tylko i wyłącznie moimi prywatnymi poglądami i w żadnym stopniu nie odzwierciedlają stanowiska firm i instytucji z którymi jestem związany.
to prawda, niestety pan profesor bredzi, wszystko ładnie sie słucha a rzeczywistość rzczywistoscia
Nie wiem, czy mi się chce z tym polemizować. To jednak szczególnym zdaniem w wypowiedzi Kieżuna było te pierwsze. Polska jest gospodarka kolonialną. A to oznacza jedno. Polska się ma z tego nie wygrzebać. Teraz proszę przeczytać ostatni akapit.
Bardzo zabawne. Czemu tylko autor bloga nie spojrzał na Koreę Południową, która ma potencjał ludnościowy podobny do Polski, w latach 50tych i 60tych była jednym z najbiedniejszych państw świata i przeszła 16-letnią dyktaturę wojskową. Tam w latach 80-tych królowały niewydolne czebole popierane przez władze wspierające planowanie gospodarcze. Czebole były odpowiednikiem naszych przedsiębiorstw państwowych. Korea do lat 80-tych chciała, jak Polska konkurować tania siłą roboczą i stawiała na przemysł cieżki. Ale w latach 90-tych Koreańczycy poszli po rozum do głowy i postawili na wysokie technologie i zreformowali gospodarkę nie dajac przy okazji upaść czebolom. I co mamy teraz? Koreańskie czebole opanowały cały świat. Wszedzie można kupić produkty LG, Samsunga czy Hyundaia. A jakoś, mimo 24 lat tansformacji gospodarczej, nie słyszałem, żeby jakaś polska firma odniosła tak sprktakularny sukces jak firmy koreańskie. A Singapur? Do 1965 roku był częścia Malezji. Dzięki oderwaniu się od Malezji teraz stoi zdecydowanie lepiej niż Malezja. Czemu autor bloga nie bierze tych państw pod uwagę tylko jako porównanie dla Polski daje Kirgizję czy Uzbekistan.
Obcy kapitał nie był potrzebny. Autor artykułu pokazuje 3 drogi ale niestety zapomniał też o 4 drodze mało znanej ze względu na to, że jest bardzo niekorzystna dla bankierów. Teoria kredytu społecznego, która była w zadowalający sposób parę razy wykorzystana i przyniosła wymierne korzyści. Niestety została stłamszona w zarodku ze względu na to że ten system nie pozwala bankierom robić świetnego biznesu.